Wzruszające spotkanie z wieloma członkami rodziny nie widzianymi od lat.
Po kilku głębszych, jak to na polskich weselach bywa rozwiązują się języki i nocne rozmowy się zaczynają. Obraz który się kształtuje nie napawa optymizmem, młodzi ludzie często dzieciaci patrzą w przyszłość ze strachem, szukają rozwiązań, wyjeżdżają za chlebem, ale najgorsze jest to że nie widzą celu.
Wróciliśmy do domu, zmęczeni, wytańczeni, ale też z myślami które były w Nas, które cichutko kołatały się a teraz doszły do głosu, gdzie my w tym wszystkim jesteśmy?
Praca od rana do wieczora a i w nocy, opłaty, zakupy, zepsuta pralka, zakup nowej, naprawa zmywarki, wyprawka młodego, remont pomalowanych kredkami ścian, kupić węgiel czas.
Przyziemność okej, niech jest nawet bardzo przyziemnie ale niech będzie jakieś poczucie bezpieczeństwa, a tu? NIE MA GO, wciąż główkujemy a może to, czy tamto mając małe dzieci boimy się jednak nadmiernego ryzyka.
I świtać zaczyna myśl o wyjeździe, wiemy że nigdzie nie czekają na nas z chorągiewkami chlebem i solą witać nie będą, ale może gdzieś tam jest zwyczajne życie, zwyczajne znaczy spokojniejsze. Co wy na to czy jest tam za miedzą lepiej?
Tak by się chciało polatać, poczuć motyle szczęścia, poszaleć |
Tak by się chciało te chwile szczęścia w słoiki pozamykać i w zle chwile łyżkami zjadać |
Tak by się chciało tą całą szarą rzeczywistość mieć w ..... |
Najgorzej to żyć tym strachem właśnie. Życie umyka wtedy między palcami. Może i jest gdzieś lepiej. Ale jak ktoś chce wyjechać, to niech się dowie, sprawdzi i podejmie decyzję, a nie tylko gdyba... Od gdybania nic się nie zmieni. U nas w rodzince też nie jest lekko i różowo. Ale jest to nasze życie. Tu i teraz. Następnego nie będzie. Szkoda go na dołowanie.
OdpowiedzUsuńracja co piszesz, musimy zwyczajnie przeanalizować co będzie lepsze dla Nas, i podjąć racjonalną decyzje może to taki chwilowy kryzys poweselny :)
UsuńStrach ma zawsze wielkie oczy. Trzeba posłuchać tego szeptu z serca, tam prawdę mówią:)
OdpowiedzUsuńSerce każe spróbować wyrwać się z kieratu, świadomi różnych scenariuszy my 30letni mamy chyba już ostatnią szanse na zmianę, będę dawała znać co i jak, bo pewne kroki poczynione ..... zobaczymy
OdpowiedzUsuńNigdy nie mozna mysleć, że na cos jest za poźno- macie dopiero 30 lat, a nie "juz" 30:) Moja kuzynka wyjechała mając prawie 50 i to była świetna, przemyślana decyzja. Po kilku wie, że było warto. Masz jeszcze co najmniej 20 lat na przygotowanie sie do takiego wyjazdu:)
OdpowiedzUsuńusciski!
Kalinka:)
hahahah super ten komentarz więc spokojnie będę się przygotowywała bo faktycznie czasu sporo dzięki:)
OdpowiedzUsuńPani Marleno te ostatnie zdj. jest mega haha :D
OdpowiedzUsuńKrysiu to z magicznego miejsca które jeszcze polecę, tylko muszę mieć lepszą fotorelacje
Usuńuwielbiam ten wpis :)
OdpowiedzUsuńzawsze nam sie wydaje wyraźniejsze cudze za lasem - problem w tym, że nikt nas nie uczył odwagi znajdowania TEGO w sobie... Jakiegoś namiętnego wręcz dążenia do realizacji marzeń, bez strachu, bez oporów. najciekawsze jest to, że człowiek jest wyposazony w niezwykła intuicję wobec tego, co dla niego dobre - tylko zamiast słuchac serca słucha szeptów, bo te jakoś wyraźniej brzmią :)
Jestem za tym, że wszędzie może być dobrze jeśli tylko chcemy i umiemy się zaprzeć i mieć w d... to co myślą - dyktują/doradzają inni, a czuć tym serduchem :)
ja uwielbiam że Ty uwielbiasz
Usuńbardzo fajne miejsce, bardzo fajny blog, bliskie mi spostrzeżenia! miło mi, że wpadasz na BE HAPPY, ja też zaczynam wpadać do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ściskam
UsuńPo 100 latach świetlnych zobaczyłam w końcu link pod jednym z moich postów do "Twojego zdjęcia" :):) I jestem :)) Marlena zupełnie nie wyglądasz jak dynia na Halloween ;)) Nie wiem czy Ty w ogóle pamiętasz o tej dyni i o tym zdjęciu... to był post na moim blogu z lutego czy marca, a ja dopiero zauważyłam Twój link :) Korzystając z okazji pozdrawiam Cię i ściskam z całych sił :)
OdpowiedzUsuń