9 sierpnia 2013

Ona i On

Gdy się na nich spojrzy, to ponoć widać że na jednej matrycy tłoczeni, dla mnie są zupełnie inni.
 Olek jest szalenie nie przewidywalny, raczej typ artysty, widać jak miotają nim różne uczucia od zrobienia coś na ''diabła'' po rozważania egzystencjalne.
 Hania iskra, mały szaleniec shake wybuchowy.
Mają już swój wspólny świat, on ją wprowadza, uczy.Tak to strasznie wzruszające gdy mały człowiek uczy jeszcze mniejszego, objaśniając mu według swojej logiki prawidła rządzące światem.
Są cudowni, gapimy się czasem zwyczajnie na nich tak poprostu chłonąc ich gesty, minki, patrząc na to jak wirują w tańcu.
 Pewnie nadejdą dni chmur gradowych, pewnie padną słowa bolesne, trudne, pewnie powiedzą gdzieś za plecami moja ''starsza'', ale dziś jest dobrze.

Dzieciaki za lat kilka przeczytajcie tego posta wtedy gdy będę darła się o ciągły syf, czy późny powrót do domy, wtedy gdy tata zabroni jechać na koncert, wtedy gdy zwątpicie w uczucia Nasze, one będą zawsze takie same, może przykryte mgłą żali i nieporozumień ale będą. Dla rodziców najcenniejsze są ich dzieci, a żeby je chronić, próbować wychowywać muszą czasem popłynąć w inną stronę.


Ale na razie idziecie trzymając siebie i Nas za ręce.



4 komentarze:

  1. I tak na ten koncert pojadą ;) Mój M. za młodu w domu powiedział, że na biwak harcerski jedzie, byle na pierwszy w swym życiu koncert Metallici się wybrać :D To ja już chyba wolę widzieć, gdzie to dziecię tak na prawdę jest. Ale masz rację, że czasem trzeba niby wbrew dziecku, by na dobre to wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja na Woodstock też ''raczej bez wiedzy'' no każdego to czeka hihihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam i to "przed" i to "po" :) I malutkie dziecio i duże... i dzieciakami to już nazwać trudno. Nic nie brakuje, ani słońca, ani chmur. Ani bezsennych nocy z powodu kolki niemowlęcej, ani z powodu dziecia na koncercie rockowym. Z tego się składa szczęście rodzicielskie :)

    OdpowiedzUsuń