Biurokracja przeciąga się okrutnie, kwestie spadkowe, pozwolenia, decyzje, podpisy.
Ma na głowie własny ból, pracę zawodową na odpowiedzialnym stanowisku, budowę, dbanie o dziewczynki.
I gdy opowiada o tym co ja spotyka to mi się aż miód na serce leje, w tej pracy w takiej duże korporacji pomagają, bo w przedszkolu pomagają, bo co aż naprawdę chwalebne i piękne na budowie POMAGAJĄ.
Pomagają, gipsować, kafelkować, kończą dach, każdego dnia przed czy po własnych pracach przyjeżdżają znajomi i ciężką pracą pokazują że nie jest z tym samolubnym pokoleniem tak źle.
Przychodzą bo chcę, bo rozumieją co się stało, nie klepią po ramieniu mówiąc ''dasz radę'' czy '' jesteś silna'' oni od trzech miesięcy kończą jej marzenie.
I teraz pokazuje się ciemna strona mocy, brudne, złe, słowa które jak kamień rzucony w wodę niby wpadł już go nie widać ale kręgi jeszcze się rozchodzą.
Słowa o żerowaniu na tym nieszczęściu ktoś, jakiś myślę mały człowiek je rzekł, jakieś smutne nieżyczliwe istnienie wbija drzazgi pod paznokieć.
Powinno się zasłona milczenia zamknąć jej usta, ale choć próbuje odwrócić głowę, to tak wkurza.
Buzia na kłódkę więc, nie chcesz pomagać nie pomagaj, ale nie bruźdź nie niszcz już i tak skrzywionego bardzo mocnym wiatrem i deszczem drzewa.
Buzia na kłódkę bo człowieku siedząc w ciepłym domku, przy boku męża swego wypowiadasz zdania które w przestrzeni wirują i odbijają się, nie rób tego jeśli serce masz.
Trzymajmy mocno kciuki za Anię i jej córeczki ,wierzmy w szczere intencje tych co z nią i przy niej są.
Strasznie współczuję tej koleżance..
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
:(
Usuńnie pomagasz, nie przeszkadzaj.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za koleżankę i życzę samych dobrych ludzi, na tych drugich szkoda czasu, energii i słów.
Marlena, nie mogę uwierzyć w to o czym piszesz ;/ No nie mogę ;/ Ja ciągle wierzę, że ludzie tacy nie są. Że tacy są tylko ci nieliczni bardzo. Przeżarte jadem wyjątki, których niewiele… Ale jednak… A koleżanka powinna powiedzieć samej sobie: żeruję? Nie, nie żeruję. I uwierzyć sobie i niczym zupełnie nie zawracać sobie głowy. SIedzieć i sobie wierzyć!
OdpowiedzUsuńMarlena dlaczego ja nie wiedziałam, że Ty piszesz blog???? Nie wiem jak to możliwe?? kiedyś wchodziłam na Twój profil na Google, ale wydaje mi się nie znalazłam tam odnośnika.. Ale że Ty mi nie powiedziałaś!?! no to będzie ciężko mi wybaczyć ;)
OdpowiedzUsuńwierzę w serce Twe, pełne miłosierdzia i wybaczenia:)
UsuńJa nie mogłam uwierzyć w to gdy takie słowa z Ani ust płynęły i ta naprawdę silna dziewczyna poobijana nimi, jednak to są tak marginalne przypadki, ważni są Ci co pomagają Oni są w większości.
Jak dobrze że tu zajrzałaś o jak dobrze
Przegapiłam wpis o koleżance..
OdpowiedzUsuńCały czas mnie zadziwia jakim prawem ludzie osądzają innych....
A mnue to przeraża
UsuńZa ten post dziękuję :) za silna jestem zeby przejmowac się osobami, które widzą jedynie czubek własnego nosa, za dumna by prosić o pomoc, za biedna by finansowo odwdzięczyć sie tym dobrym za wysiłek. Na szczęście tych złych jest zdecydowanie mniej, prosic i placic nie muszę. Oni i tak będą, teraz i pozniej pewnie tez. Koleżanka :)
OdpowiedzUsuńhaha Ty wariatko moja Aniu, cały czas Ci mówię przestań dziękować, ja też gloryfikuje tych co dobro takie prawdziwe w sobie mają, a Twój komenarz bezcenny, mocno ściskam
Usuńwidać ludzie źli tak naprawdę nie są, pozdrawaiam.
OdpowiedzUsuńano większość dobrem wojuje :)
UsuńTrzymam mocno kciuki za Anię i jej córeczki aby na swojej drodze spotykały tylko wspaniałych ludzi.Pozdrawiam serdecznie dziewczyny tule mocno:)Marysia:)
OdpowiedzUsuńAnia zagląda, przeczyta, ucieszy się
Usuń