Balladowo bardzo, taniec więc nieśpieszny, bujany bardziej niż ''hopsasany'', dzieci patrzą jakby ze zrozumieniem, a może to dla nich zwykły obrazek, taka mama, na zimnych płytkach.
To jest jak ukojenie, wyzwolenie, albo oczyszczenie, wydaje mi się że nasi przodkowie musieli dużo tańczyć, wprowadzać się w trans, wychodzić poza siebie.
A gdy już się powyginam, pokręcę, gdy ostatnie takty wybrzmią, ciepłą woda dłonie obmyje i zawołam tę ekipę moją, żeby mu kluski pomogła kręcić.
Tańce w domu, w łazience, kuchni..Skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com