23 stycznia 2016

Racuchy

Tyle różnych rzeczy miałam okazję spróbować. I sama eksperymentowałam i w miejscach różnych będąc.
Jedne pięknie podane, tu zielone, tam kleks artystyczny wrzucony, inne  zwykłość miały imitować.
To jak to jest że nie tęsknie za niczym,wspomnę, opowiem czasem, że tu tak karmią, a tam tak, ale w sercu są racuchy.
Racuchy babci, z jabłkami, pampuchy takie, w restauracji zamówić bym nie zamówiła, a tak mocno we mnie.
Moje dzieciństwo to wakacje u u niej, a tam sklep jeden, żaden market, mały pachnący nabiałem i chlebem, nie było tam cudów na kiju, tylko to co każda gospodyni powinna mieć pod ręką.
Babcia górę tych placków nam smażyła, na ogniu żywym, potem się siadało cala nasza ekipa przy stole ceratą nakrytym i najzwyklejszą herbatą popijając, błogość i spokój czuło.
Dobrze mi z tym wspomnieniem, dobrze mi że to było.
 

10 komentarzy:

  1. Właśnie ostatnio robiłam racuchy! Ja z kolei nigdy chyba nie dosięgnę wzoru racuchów, jakie robi moja mama... :(
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :) http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspomnienia są cudowne. Naszym celem jest ich pielęgnacja... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mniami.... chyba trzeba zrobić na kolacje :D

    OdpowiedzUsuń