Brat mój też miał historię '' ciotka mojego kolegi jechała samochodem przez podobna drogę, nagle zauważyła na drodze wielką gałąź nie mogla jej ominąć, wysiadła więc i zjechała
Wsiadła do samochodu, ruszyła a tu za nią TIR i trąbi i świeci, wystraszyła się kobiecina przyspieszyła, jechała najszybciej jak się dało, wjechała w jakiś teren zabudowany, i zaczęła uciekać pieszą, kierowca ją jednak dogonił, mało nie umarła ze strachu, a ten jej mówi że gdy wysiadła żeby zdjąć tę gałąź ktoś wsiadł do jej samochodu, pobiegli oboje do opuszczonego wozu a tam tylko nóż został''
Oczywiście omówiliśmy całą historię że trzeba uważać, że takie czasy.
I zapomniałam.
Jakiś tydzień temu jem sobie piękne czarne mięsiste czereśnie i czytam '' Makatkę'' Grocholi, nagle wybuchłam śmiechem i mało się pestką nie zadławiłam, bo tam była dokładnie ta sama historia którą opowiedział mi brat i nawet kontekst podobny tu ciotka, a tam znajoma, znajomej.
Syn mój pyta '' mamo taka śmieszna ta książka?''
Tak Olciu śmieszna, ale życie śmieszniejsze.
W tym wakacyjnym nastroju Was pozostawiam i niech pogoda będzie z Wami
Legendy miejskie - czarna wołga, yeti i niebezpieczeństwo czyhające w lesie - ludzie muszą sobie jakoś radzić przy braku adrenaliny ;)
OdpowiedzUsuńhaha może, tyle że wołge i yeti znam a tego nie znałam i stąd komizm tej sytuacji. pozdrawiam
UsuńZnam autentyczną historię, gdzie kobieta wsiada do samochodu, którego kierowca chciał ją podwieźć i w drodze odzywa się słowami: "Ładna pani jest. I pewnie ładnie wyglądałaby pani w trumnie". Trzeba być czujnym.
OdpowiedzUsuńTakich historii przyjemnie się słucha, ale czy chcielibyśmy w nich uczestniczyć...? Raczej nie. Zapewne adrenalina jest potrzebna nam do urozmaicenia życia, ale trzymajmy się sytuacji będących pod kontrolą :P
OdpowiedzUsuń