Można pomyśleć że tak bezpiecznie nikomu się nie narażę, ale naprawdę jestem po środku.
Nie mam żadnych negatywnych odczuć wobec mam które na blogach opisują błogostan płynący z bycia mamą, bo przecież nie jestem w ich głowach, nie uczestniczę w iż życiu więc skąd mam wiedzieć czy to nie możliwe aby takie wibracje odbierać.
Nie mam też nic przeciw mamuśkom które utyskują, przyznają się do słabości, do bezsilności bo i te uczucia nie są mi obce.
Moje macierzyństwo trwa już dobre parę lat, bywa euforycznie, rozczulająco, bywa też demonicznie i rozpaczliwie, ot rzeczywistość. Ten etap mojego życia który rozpoczął się wraz z narodzinami Olka miał być właśnie taki ,jak jest. Jak dobry koktajl nie może być ani za słodki ani za kwaśny, taki akuratny.
Daje Wam tekst, wywiad który mnie zainspirował do napisania kilku słów, może rzucicie okiem pijąc truskawkowy koktajl
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,102483,11771437,Macierzynstwo_non_fiction__Nie_dla_lukrowanej_wizji.html?fb_action_ids=839395456089280&fb_action_types=og.likes
witaj w klubie, u mnie też raz różowo, raz czarno :D
OdpowiedzUsuńTo witamy:-)
UsuńI u mnie to samo. Teraz trochę bardziej szaro, bo chorujemy. Pozdraiwam
OdpowiedzUsuńdużo zdrówka
UsuńEtykiety mnie powaliły: "mamy demoniczne" i "mamy słodkie" :D
OdpowiedzUsuńDemoniczne rządzą haha
UsuńU mnie również po środku. Raz na wozie raz pod wozem...
OdpowiedzUsuńByle do przodu:-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie będzie różowo i lukrowo i może i nawet lepiej. Dzięki temu możemy docenić te dobre chwile.
OdpowiedzUsuńdokładnie o to chodzi :)
Usuń