16 stycznia 2014

Odsłona pierwsza

Urodziłam się jakiś czas temu, w śląskim mieście które przez długie lata było mi bliskie.
Rodzice wynajmowali maleńkie mieszkanie na parterze czynszowej kamiennicy, nie pamiętam z tego miejsca zbyt wiele żadnego mebla,żadnego zapachu, pamiętam jednak  uśmiechnięte osoby w białych fartuchach. To pracownicy z masarni, która mieściła się na przeciw naszego mieszkania, lubili mnie i brata i nie szczędzili nam miłych słów, ciepłych gestów. Wyjścia z kamiennicy były dwa, jedno na drogę, która kojarzy mi się ze stukotem końskich kopyt  wtedy jeszcze często wożono węgiel, czy kartofle na takich wozach z końmi. Wejście drugie prowadziło na typowe śląskie podwórze, były tam komórki i garaże, pewnie dziś wyda się to bardzo obskurne ale wtedy dla nas był to świat do odkrycia, zapach cebuli i jej ogromne ilości, a także co tu dużo mówić kawałki zwierząt przygotowane do przetworzenia na kiełbasy czy inne frykasy nie były nam obce, taka ot rzeczywistość.
Nasi rodzice dzielnie dzielili się obowiązkami , gdyż nie mieli tu nikogo, mama w szpitalu, tata najpierw na kopalni ale to nie było dla niego.
Mama pracowała w klinice doktora Religi i w jej wspomnieniach pozostał zapach roznoszący się po korytarzu gdy przechodził, czuć go było tytoniem ale to był zapach magnetyczny inny niż ówcześnie pachnące tego typu specyfiki.
Gdy miałam chyba z sześć lat nastąpił wielki dzień przeprowadzka  na piętro, a tam ho ho apartamenty trzy pokoje, przedpokój tak długi że jak się człowiek rozpędził to pod koniec zadyszki dostawał, i łazienka i kuchnia i nosiliśmy te graty do góry. Pamiętam jak niosłam lustro mamy prosiła '' ostrożnie córeczko to ślubny prezent'' wiele razy jeszcze w życiu słyszałam potem ten zwrot, lustro zostało do dziś, coraz bardziej przesuwane z miejsca na miejsce  ale ja i tak gdy jestem u rodziców zawsze przy nim się maluje, obracam je patrze na wyświechtany tył powyginaną ramkę. Moją mamę oglądało tyle lat gdy d tyle zmian widziało, w tylu miejscach było.

18 komentarzy:

  1. Klimaty Śląska znam i mam sentyment-choć zagłębianką jestem,mam też ogromny szacunek do ludzi stamtąd...swoją droga to niezwykłe trochę,ale takie lustro to jednak niezwykły świadek naszego życia...jakoś mnie Twoje spostrzeżenie wzruszyło i zaskoczyło....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale czy tak nie jest? Renata, no czy nie widziało dwudziestolatki szybko malującej oko, potem trzydziestolatki już i kreska i tusz, czterdziestolatka staranność wprawiona dłoń i dalej dalej
      U Ciebie pamiętam lustra widziałam :)

      Usuń
  2. Pięknie napisałaś te wspomnienia. Ja całe życie w jednym miejscu, aż do ślubu, najpierw u tesciów, potem w swoim domku, mam kilka przedmiotów z którymi jestem związana i cały czas ze mną są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to moje marzenie spisać to, wiesz bo ja to takiego własnego przedmiotu co cały czas ze mną nie mam, to sobie spisze, a jak pisze to wszystko sie uruchamia jest wyraźniejsze, pełniejsze

      Usuń
  3. też jestem ze śląska. W kamienicy nigdy nie mieszkałam ale znam takie miejsca. :) Ślicznie tu u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje pozdrawian ziomalke;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmarzyłam się i wróciłam do swoich wspomnień z lat dziecinnych, do kolorów, zapachów, szczegółów, których już nigdzie więcej nie spotkałam...
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne masz wspomnienia. Będzie ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Magiczne, śląskie wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń