Gdy u mojego męża bardzo szanowano pieniądz, bo też ciężko na niego pracowano, u Nas bywało różnie, bywało szaleństwo, nie przemyślane decyzje, spontaniczność.
U Krzysia planowanie, rozkładanie, układanie ,a u nas żywioł i niech się dzieje.
Nie można poddawać tego pod ocenę co lepsze bo nie o to mi chodzi w każdy razie jako para zakochańców nie rozmawialiśmy o tym, bo tematy były istotniejsze niż to jak będziemy '' gospodarować''.
Przez te wszystkie lata udało nam się wypracować własny model polegający na braniu z obu rodzinek tego co najlepsze bo każde z tych postępowań ma swoje fajne oblicza, choć to nie było łatwe. Każde chciało przy swoim trwać, widziało że się sprawdzało to czemu nam ma się nie sprawdzać?
W domu naszym więc panuje umiarkowane szaleństwo, przeplatane z mini planowaniem, z tyci tyci przewidywaniem, ale czasem bywa też zwyczajny żywioł.
Myślę że nie wolno negować tego co w domach nauczono nas lub też stawiać swojego modelu jako ten najlepszy. Kolejny raz sztuka kompromisu pokazuje że faktycznie się sprawdza w praktyce.
A dzieci? Ciekawe co wybiorą, czy może ład i porządek wapniaków w ogóle obalą zobaczymy
U mnie w domu było zawsze planowane co do grosza, a ja i tak czasami szaleję :)
OdpowiedzUsuńU mnie raczej też planowane wszystko itp. ^^
Usuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
hahah i pięknie może kiedyś razem zaszalejemy :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńi brawo to takie potrzebne dla zdrowia psychicznego nie?
OdpowiedzUsuńu mnie to samo, rodzina męża bardzo rozważna i rozsądna jeżeli chodzi o wydawanie, a u mnie często szaleliśmy jak było czym....trzeba wiedzieć jak to pogodzić bo kłótnie o pieniądze bardzo często się u nas na początku pojawiały....
OdpowiedzUsuńtak rozsądek niezbędny :)
UsuńSztuka kompromisu, chyba całe życie się na tym opiera. A dzieci widać lubią zaszaleć ;)
OdpowiedzUsuńto był dzień gdy je energia rozsadzała więc aby ocalić nasze cztery kąty zostały wywiezione w odpowiednie miejsce hahah
UsuńOjj a u mnie w domu szanowano pieniądz i do tej pory moja mama uważana jest za sknerę a ja chyba na przekór wychowaniu popadłam w skrajność wydawania. A odkąd na świecie pojawił się synek to hamulce całkowicie puściły i szalejemy:) Mój mąż próbuję mnie przystopować ale cóż muszę sama chyba na jakąś terapię się zapisać:) Mam nadzieję, że Wasze pociechy także wyciągnął z Waszego wychowania co najlepsze. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńhaha no właśnie i ja ulegam temu szałowi
Usuńu mnie wydawanie póki są pieniądze. A potem kreatywność w zarabianiu :D Fucha, to moje drugie imię :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam '' fucha to moje drugie imię''
Usuń