23 lutego 2014

Pomieszani

Pochodzimy z Krzysiem z domów które różnią się naprawdę w wielu kwestiach.
Gdy u mojego męża bardzo szanowano pieniądz, bo też ciężko na niego pracowano, u Nas bywało różnie, bywało szaleństwo, nie przemyślane decyzje, spontaniczność.
U Krzysia planowanie, rozkładanie, układanie ,a u nas żywioł i niech się dzieje.
Nie można poddawać tego pod ocenę co lepsze bo nie o to mi chodzi w każdy razie jako para zakochańców nie rozmawialiśmy o tym, bo tematy były istotniejsze niż to jak będziemy '' gospodarować''.
   Przez te wszystkie lata udało nam się wypracować własny model polegający na braniu z obu rodzinek tego co najlepsze bo każde z tych postępowań ma swoje fajne oblicza, choć to nie było łatwe. Każde chciało przy swoim trwać, widziało że się sprawdzało to czemu nam ma się nie sprawdzać?
   W domu naszym więc panuje umiarkowane szaleństwo, przeplatane z mini planowaniem, z tyci tyci przewidywaniem, ale czasem bywa też zwyczajny żywioł.
Myślę że nie wolno negować tego co w domach nauczono nas  lub też stawiać swojego modelu jako ten najlepszy. Kolejny raz sztuka kompromisu pokazuje że faktycznie się sprawdza w praktyce.
A dzieci? Ciekawe co wybiorą, czy może ład i porządek wapniaków w ogóle obalą zobaczymy 

13 komentarzy:

  1. U mnie w domu było zawsze planowane co do grosza, a ja i tak czasami szaleję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie raczej też planowane wszystko itp. ^^
      mybeautifuleveryday.blogspot.com

      Usuń
    2. hahah i pięknie może kiedyś razem zaszalejemy :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. i brawo to takie potrzebne dla zdrowia psychicznego nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie to samo, rodzina męża bardzo rozważna i rozsądna jeżeli chodzi o wydawanie, a u mnie często szaleliśmy jak było czym....trzeba wiedzieć jak to pogodzić bo kłótnie o pieniądze bardzo często się u nas na początku pojawiały....

    OdpowiedzUsuń
  4. Sztuka kompromisu, chyba całe życie się na tym opiera. A dzieci widać lubią zaszaleć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to był dzień gdy je energia rozsadzała więc aby ocalić nasze cztery kąty zostały wywiezione w odpowiednie miejsce hahah

      Usuń
  5. Ojj a u mnie w domu szanowano pieniądz i do tej pory moja mama uważana jest za sknerę a ja chyba na przekór wychowaniu popadłam w skrajność wydawania. A odkąd na świecie pojawił się synek to hamulce całkowicie puściły i szalejemy:) Mój mąż próbuję mnie przystopować ale cóż muszę sama chyba na jakąś terapię się zapisać:) Mam nadzieję, że Wasze pociechy także wyciągnął z Waszego wychowania co najlepsze. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie wydawanie póki są pieniądze. A potem kreatywność w zarabianiu :D Fucha, to moje drugie imię :)

    OdpowiedzUsuń