21 listopada 2013

słońca zachody i wschody

Dni jak patchworkowa kołdra, łączą się, niby inne a tak podobne, pasują do siebie.
Nie ma we mnie złości na to że tak jest, na tę wszędobylską rutynę, na czynności które z zamkniętymi oczami można by robić, nawet pewnie kroki policzyć i podobna ilość by wyszła.
Pełna zgoda na to, bo docenia się niewidzialne szczęście gdy zrozumie się kruchość jego.
Więcej w Nas teraz spojrzeń, trzymania się za ręce, telefon częściej dzwoni co u Ciebie? jak mija dzień?.
I tekst jeden piękny, ja odkryłam go już dawno, ale teraz tak dobitnie, tak dogłębnie do mnie przemawia.

Tak łatwo z rąk wymyka się.
Ucieka wciąż, znika we mgle.
A ty je chcesz na własność mieć.
Chcesz zamknąć na klucz. Przed światem schować.
Skryć jak skarb, swój prywatny skarb.
Niemożliwe.

Bo szczęście to przelotny gość.
Szczęście to piórko na dłoni,
co zjawia się, gdy samo chce
i gdy się za nim nie goni.

Tym więcej chcesz im więcej masz.
Wymyślasz proch, chcesz sięgnąć gwiazd.
Lecz to nie to, nie to, nie tak.
I ciągle czegoś nam brak do szczęścia,
wciąż nam brak, tak zachłannie brak.
Otwórz oczy.

Szczęście to ta chwila co trwa,
niepewna swojej urody.
To zieleń drzew, to dzieci śmiech.
Słońca zachody i wschody.

*****

Więc nie patrz w dal,
bo szczęście jest tuż obok nas.
W zwyczajnym dniu, w zapachu domu,
wśród chmur, w ciszy traw.
Jest blisko nas, blisko tak, blisko tak!

Bo szczęście to przelotny gość,
przebłysk słonecznej pogody.
I dużo wie, kto pojął, że
szczęście to garść pełna wody.

Szczęście to ta chwila co trwa,
szczęście to piórko na dłoni,
co zjawia się, gdy samo chce
i gdy się za nim nie goni...

To  dzieci śmiech

5 komentarzy: