Wczoraj mogłam nosem po podłodze szorować, taki to był dzień z pochyloną głową.
Opuściłam ją nad ludźmi wkoło, natłok informacji niestety negatywnych doprowadził mnie na ścieżki rozważań których wcale poczynić nie chciałam.
A dziś rano poczta, paczuszka, dość ciężka, kształtna, twarda, niespodziewajka taka.
Rozszarpałam papier i zobaczyłam dwie pachnące nowiutkie książeczki, w środku dedykacje dla moich dzieci, takie piękne osobiste dość, jak mi miód to w serce i wiarę w ludzi dało znów, szklankę do pełna napełniło.
A było to tak, że jakiś czas temu napisałam do wydawnictwa, że kochamy Basie, kto nas czyta ten wie bo post o niej był.
I ja chcąc dzieciom dowód dostarczyć że te piękne książki ktoś pisze, ktoś ilustruje, ze można taką wyobraźnie i poczucie humoru posiadać, poprosiłam o autograf dla nich.
O nic więc, lub o aż tyle, o autograf.
A tu?
Ogromną mocą mnie to naładowało, czekałam na dzieci żeby im opowiedzieć co mi się przydarzyło, co się im przydarzyło, Olkowi ,jak powiedział opadła szczena, a Hanicia popiskiwała, że o modzie, że Panie wypisały, tatuaże dały, dla niej! dla niej!
Bardzo dziękujemy za gest, słowność i akurat tak się zbiegło, że za coś więcej.
Przykro że tak smutny dzień Cię spotkał.
OdpowiedzUsuńMoże ten gest to początek lepszego?
takie gesty zawsze są początkiem lepszego, bo dają wiarę. pozdrawiam
UsuńOby było lepiej :)
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
fajna ta seria bajeczek basiowych a dedykacje są piękne...
OdpowiedzUsuńprawda? pozdrawiamy:)
UsuńŚwietna niespodzianka!
OdpowiedzUsuńAno świetna
Usuń